Home»Aktualności» W Katyniu "istniaĹy podstawy do represjonowania"
W Katyniu "istniaĹy podstawy do represjonowania"
24. październik 2008 13:50:10
Moskiewski sÄ d rejonowy oddaliĹ zaĹźalenie prawnikĂłw rodzin ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. ZaĹźalenie dotyczyĹo samego postÄpowania prokuratorskiego - systematycznie powtarza siÄ w nim, Ĺźe brakuje czÄĹci dokumentĂłw dotyczÄ cych mordu w Katyniu, wiÄc nie moĹźna zrehibilitowaÄ jego ofiar. DziĹ dodano kolejny argument: nie moĹźemy ich zrehabilitowaÄ, bo istniaĹy podstawy do represjonowania niektĂłrych - powiedziaĹ prokurator prowadzÄ cy.
Opuszczony niespodziewanie przez posterunkowego, Seweryn nie wiedzial, co z soba zrobic. Najniedorzeczniejsze, szalone pomysly przelatywaly mu przez glowe. Ledwie Nawrocki zniknal we drzwiach posterunku, chcial kierujac sie pierwszym odruchem biec za nim. I w tym momencie, gdy wyobrazil sobie siebie znow stojacego naprzeciw policjanta, uczul, ze moglby tego czlowieka zabic. Wiecej: zapragnal go zabic. Jednoczesnie zdal sobie sprawe, ze nie wystarczylby mu sam fakt smierci Nawrockiego. Wowczas dopiero odczulby ulge, gdyby tamten przed smiercia cierpial, gdyby cierpiac musial wiedziec, kto jest sprawca jego meczarni.
W ciagu tej krotkiej chwili Seweryn mial wrazenie, ze okrutne obrazy, ktore go opadly, nie z niego pochodza, lecz syca sie jakas sila lezaca poza nim, niewiadoma i nieunikniona. Zanim jednak uczynil krok w kierunku ganka, oprzytomnial. Zdjal machinalnie czapke, wiatr sprawil mu ulge.
Na drodze bylo pusto. W poblizu palilo sie tylko swiatlo w oknach posterunku. Przez jedno widac bylo sylwetke Nawrockiego. Zdejmowal wlasnie plaszcz.
Seweryn odwrocil sie i ruszyl przed siebie. Uszedl juz spory kawalek, gdy zorientowal sie, iz znalazl sie na koncu wsi. Z glebi mroku wylanial sie kanciasty cien kosciola z wieza jeszcze nie wykonczona i plasko scieta, a z boku, w odleglosci dobrych paruset krokow, swiecilo sie okno plebanii. Wtedy przyszlo Sewerynowi na mysl, aby odwiedzic ksiedza Siechenia. Przypuszczal, ze ze wzgledu na godzine i pogode zastanie go w domu. Nie zastanawial sie, dlaczego chce to uczynic, czul tylko, ze nie moze w podobnym stanie wrocic do domu. Nie mogl rowniez byc sam.
Proboszcza znal malo.